niedziela, 24 lipca 2011

Kolonie CARITAS - wyznanie


Kolonie CARITAS - to dużo więcej niż wycieczka, turystyka i wypoczynek. To wszytko razem i dużo, dużo więcej. To trwać w objęciach kochającego Ojca i Przyjaciela i w objęciach kochającej wspólnoty. To nie tylko odkrywanie piękna przyrody, ale przede wszystkim odkrywanie piękna w sobie. Pomaga w tym - stale nam towarzyszące, od pierwszego wyjazdu w 1999 - Pismo Święte, czytania na każdy dzień. Rodzina, zwłaszcza wielodzietna, także jest nieoceniona pomocą :)

Kolonie CARITAS - to ma być pełnia radości w pełnym człowieku, dużym i małym - ciało, dusza i rozum (intelekt). Niezależnie od lokalizacji i pogody :-)
To dzielenie się sobą. To ufność, szczerość, otwartość, prostota i przejrzystość. Nas i wszystkiego, co wspólnie robimy. Ta otwartość i szczerość musi najpierw być w wychowawcach. Nie możemy innym dać tego, czego sami nie mamy, czego nie ma w nas. Dziękuję wszystkim wychowawcom, że chcieli się dzielić sobą. I uczestnikom i ich rodzicom, że nam zaufali. Trwajmy we wspólnocie duchowej (w modlitwie) także po powrocie.

Dyplomy - wychowawcy - Caritas


Na ostatnim wieczornym spotkaniu opowiadaliśmy sobie o najpiękniejszych (dla każdego innych) chwilach jakie wydarzyły się podczas kolonii. Wychowawcy wręczyli dyplomy. Na każdym był szczególny, indywidualny wpis dla każdego dziecka podkreślający jego indywidualność, zalety, talenty, które wspólnie odkryliśmy w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Rozstrzygnęliśmy ostatni konkurs-czystości. Same słoneczka przez 12 dni miały dziewczynki Ula, Martynka i Marysia. Ci, którzy mieli odwagę i chęci podzielenia się swoimi rozważaniami na temat cytatów Jana Pawła II otrzymali książeczki o pielgrzymkach papieża do Polski.
Były jeszcze drobne upominki dla wszystkich i szczególne podziękowania dla wychowawców-wolontariuszy. W modlitwie dziękowaliśmy Panu Bogu za Caritas diecezji warszawsko-praskiej, dzięki któremu mogliśmy przeżyć wspaniały czas. Panu Bogu za wszystkie cuda, które dla nas uczynił






Dyplomy, śpiew i muskuły :-)







Rozmyślania uczestników (II)

Wczoraj, gdy miałam iść spać i tuliłyśmy się już do poduszek do pokoju weszła pani Grażyna i kazała nam zejść na dół do świetlicy. Podzielili nas na trzy grupy i poszliśmy do lasu. Gdy szliśmy w stronę lasu miałam dużego stracha, ale potem Ewelina strasznie się śmiała i niczego się nie bałam. Najgorsze było błoto, w które wpadłam i to nie raz. Było to bardzo fajne, nie żałuję, że poszłam wcześnie spać. (Ania Molska, l. 13)

Gdy dziś wędrowaliśmy w stronę Doliny Chochołowskiej widziałam drzewa, góry i zwierzęta. Słychać było dzwonki u koni krów i owiec. Bardzo smakowała mi woda ze strumienia i jagody. Woda była bardzo zimna. Ławki, na które siedziałam były mokre, w niektórych miejscach ciepłe. (Ania Molska, l. 13)

***

Podczas dzisiejszej wędrówki smakowałam, czułam, widziałam, słyszałam i dotykałam różne rzeczy jak np.:

smak – woda z potoku i jakoś dziwnie jagody, jak suche poziomki (myślałam, że to truskawki) węch - zapach sosen był cudowny, dzwoneczków także słuch - piękny śpiew ptaków, strumienia i szum wiatru dotyk - zimne skały, mokry mech, trawy (Ewelina Molska, l.10)

***

„Dzień kończę myślą, że warto go było przeżyć”. Dzień po naszej wyprawie na Świnicę, na prośbę p Grażyny, aby dokończyć zdanie „dzień kończę z myślą....” pomyślałem właśnie te słowa. Pogoda podczas wyprawy nie była sprzyjająca, wiele razy ślizgałem się na mokrych kamieniach. Może przesadzam, ale raz byłem blisko potknięcia się i wpadnięcia w przepaść, co oczywiście wiąże się ze śmiercią, aczkolwiek piękną ponieważ w górach. Później długo zastanawiałem się, jak by było już nie żyć. Oczywiście z perspektywą życia wiecznego nie wyglądało to źle, lecz czy byłem na tyle dobrym człowiekiem, żeby zasłużyć na raj. Mam taka nadzieję. Gdy dłużej myślę, nie chciałbym kończyć życia. Szedłem, myślałem, doszedłem do wniosku, że kocham życie i prawie wszystko, co jest z nim związane. Dlatego warto przeżywać każdy dzień po dniu. Pisałem to, co mam w głowie, niestety, nie wszystko na papierze wygląda tak, jak w umyśle. (Michał, l. 17)

***

Wciąż mnie tu coś zadziwia i zachwyca. Zadziwia mnie piękno Tatr i tych w słońcu, i tych w deszczu, i tych w mgłach. Zachwyca mnie, jak dzieci mogą być wobec siebie życzliwe, jak dużo maja w sobie siły i radości, jak wspaniale potrafią się ze sobą bawić i starszy nie wygania z boiska młodszego, choćby tamten psuł wszystkie podania. Zachwyca mnie wspólna zabawa wychowawców z kolonistami. Jak gorąca może być modlitwa o bezpieczeństwo dzieci, o ich zdrowie i lepszą pogodę. Z jaką uwagą słucha się Słowa Bożego czytanego na Mszy Św przez swoje własne dzieci i przyjaciół. (Emilia, l. 46)

Ostatnia niedziela - Msza św. w Murzasichlu



Leje od rana. Najpiękniejszą chwilą dnia była msza święta.



Pół-obraz, pół-cień





Gandalf(?) - Ogień - Las - Zaduma


Szukajcie, a znajdziecie. Pytajcie, a będzie wam dana odpowiedź. Potrzebne jest światło i przewodnik 0-)